Minęły już niemal dwa tygodnie odkąd z kartonami pełnymi niezbędnych foremek, talerzyków i pater przeszłam przez próg swoich pierwszych (acz wynajmowanych) czterech kątów w Warszawie.
Pierwszy raz w życiu niemal wszędzie mam blisko. Do jednego sklepu wystarczy przejść na drugą stronę ulicy, do drugiego nawet nie. Na kawę można zejść w kapciach, na przystanek wyjść minutę przed odjazdem tramwaju, do parku przejść przez pasy. W domu przyzwyczaiłam się już, że zawsze mogę wsiąść w samochód, tutaj drepczę gdzie się da, rzadko wspomagając się komunikacją miejską.
Choć bardzo cieszyłam się na myśl o przeprowadzce, pierwsze dni wcale nie chciały być najprzychylniejsze. Początkowo najchętniej spędzałam czas siedząc w jednym miejscu, patrząc na gałęzie przed oknem. Smutne doświadczenia ostatnich miesięcy, w samotności zdawały się kumulować. Nie wiedziałam jak zabrać się za fotografowanie, nie miałam zapału do gotowania i pieczenia. Całe szczęście ta chwilowa stagnacja nie miała prawa trwać długo. Zbliżający się termin ostatniej książkowej sesji zmusił do szybkiej mobilizacji i działania. Choć i tutaj okazało się, że kiedy bladym świtem trzeba usmażyć pączki, zagnieść ciasto, nieoczekiwanie biec do sklepu, dzwonić po taksówkę i pakować się jednocześnie, życie w pojedynkę jest niemałym wyzwaniem. To co jest wręcz wzruszające to fakt, że tak wiele życzliwych osób deklaruje pomoc, a ja wiem, że wystarczy jeden telefon, a nie zostanę na lodzie.
Ostatnimi czasy jem bardzo prosto. Mimo upałów stawiam na ciepłe, szybkie potrawki z tego co jest pod ręką. Gotuję garnek zupy na trzy dni, a kilka razy w tygodniu zaglądam na Halę Mirowską żeby kupić ostatnie letnie skarby, kwiaty i wiejskie jajka. Owocem szybkich posiłków jest poniższy przepis na tempeh, który ostatnio wygrywa u mnie w starciu z tofu. Ważne jest by do sałatki użyć naszych lokalnych warzyw- soczystych i pachnących słońcem. Nie muszę chyba wspominać, że najaromatyczniejszy tempeh uzyskamy marynując go nawet kilka dni
składniki
tempeh i marynata
dodatkowo
wykonanie
Tempeh pokrój w grube plastry. Składniki marynaty wymieszaj na jednolitą emulsję. Soję zanurz w marynacie i odstaw na min. 20 minut. Następnie usmaż z dwóch stron do zrumienienia.
Cukinię podziel na paski za pomocą obieraczki do warzyw. Rzodkiewkę i pomidorki pokrój dowolnie. Tahinę wymieszaj z agawą.
Na talerzu rozrzuć warzywa. Na wierzchu ułóż tempeh i uwieńcz tahiną.
Smacznego!
Tymi słowami zaczyna się książka mojej Mamy. Uważam, że doskonale pasują one również do mojej historii. Kiedy poszłam do szkoły, od rówieśników odróżniał mnie wyraźnie niższy wzrost i bardzo szczupła sylwetka.
Czytaj więcej
[instagram-feed]
Odkąd rozpoczęłam eksperymenty nad stworzeniem czegoś, co mogłabym jeść nie obawiając się glutenu, gotowanie i pieczenie stało się moją wielką pasją i pozytywną „obsesją”. Pomyślnie udało mi się przebrnąć przez wiele niepowodzeń. Moim udziałem był też niejeden mniejszy czy większy sukces. Wszystko to sprawiło, że dziś w pełni mogę cieszyć się przebywaniem w kuchni i dzieleniem się moimi osiągnięciami z innymi. Jestem szczęśliwą autorką książki, traktującą publikowanie na blogu jak pracę zawodową, dla której wstaję każdego ranka. Moja kuchnia to miejsce bezglutenowe i wegetariańskie oraz coraz częściej zupełnie bezmleczne. Serdecznie zapraszam!
Copyright © Natchniona.pl 2018. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Wzruszyłam się Promyczku.
Jakoś ostatnio często do niej zaglądam. 
U nas dziś na kolację tofu wg przepisu z „Bez glutenu Bez wyrzeczeń”. Znasz taką książkę?
♥♥♥
Pani Weroniko,
Jeśli ma Pani ochotę możemy umówić się na kawę lub pojechać na zakupy pod hale Mirowską 
Coś czuje, że jesteśmy sąsiadkami
Pozdrawiam
Julita
Zapraszam na bezglutenową pizze do La Cantiny !
pozdrawiam
Julita