W ostatnich dniach po części sama siebie nie poznawałam. Mnie, zaprawioną w boju gospodynię zaczęły nachodzić wątpliwości dotyczące tego co jem. Mój bezglutenowo- wegetariański żołądek miewa czasami kryzys lub obawy.
W pośpiechu trudno dopasować się do tabelek, wymagań, chodzić z kalkulatorem w kieszeni i obliczać wartość odżywczą. Właściwie apetyt stracił moc, ukochałam jedynie koktajl z pietruszki. Wstając za późno nie wiedziałam czy szykować jeszcze śniadanie, czy może obiad albo kolację. Wiele składników zaczęło mnie nudzić, kilka potraw przestało smakować. Całe szczęście w porę wpadła mi w ręce mała książeczka niezastąpionej i odważnej Beaty Pawlikowskiej. Pozycja pełna jest prostych przepisów i zapisków dotyczących czerpania radości z dnia codziennego. To co jednak naprawdę mnie zastanowiło to fakt, że menu autorki tworzą wyłącznie produkty naturalne, których nie zamyka się w puszkach czy kartonach. Na talerzu niezmiennie goszczą warzywa, owoce i zboża. Zasilona obiecującymi sentencjami, pełna entuzjazmu wzięłam sprawę w swoje ręce. Na lodówce zawiesiłam wartościowy jadłospis na najbliższe dni, rano pobuszuję na targu, w tygodniu wrócę do zwyczaju pieczenia chleba z ziaren. Śniadanie ma być wczesne i bardzo energetyczne. Najważniejsze by się zatrzymać, spytać siebie czego potrzebujemy i z nowym pomysłem, planem i porządkiem iść dalej.
Nie raz i nie dwa zastanawiałam się nad fenomenem sałatki z arbuzem. Zamiast kroić wielgachny owoc do pucharków zaryzykowałam dodatek słonawej fety. Wiecie co? Ten mix to powiew świeżości, całe lato na jednym talerzu. Doprawiony świeżą, aromatyczną bazylią i oliwkami z każdym kęsem obfituje w nowe smaki. W ten ciepły, lipcowy wieczór wspólnie przy ogrodowym stole ustaliliśmy, że na przyszłość przyda się butelka schłodzonego, białego wina.
Żyjcie dobrze!
dla 2 osób
Sałatka z arbuzem i fetą
składniki:
– ćwiartka schłodzonego arbuza
– kostka sera feta
– garść czarnych oliwek
– 2 świeże ogórki gruntowe
– listki świeżej bazylii
– 1/2 łyżeczki ziół prowansalskich
– oliwa
wykonanie:
Arbuz, fetę, ogórki i oliwki pokrój na mniejsze kawałki. Wymieszaj z dużą ilością porwanych listków bazylii. Dopraw ziołami i skrop oliwą przed samym podaniem.
Smacznego!
Tymi słowami zaczyna się książka mojej Mamy. Uważam, że doskonale pasują one również do mojej historii. Kiedy poszłam do szkoły, od rówieśników odróżniał mnie wyraźnie niższy wzrost i bardzo szczupła sylwetka.
Czytaj więcej
[instagram-feed]
Odkąd rozpoczęłam eksperymenty nad stworzeniem czegoś, co mogłabym jeść nie obawiając się glutenu, gotowanie i pieczenie stało się moją wielką pasją i pozytywną „obsesją”. Pomyślnie udało mi się przebrnąć przez wiele niepowodzeń. Moim udziałem był też niejeden mniejszy czy większy sukces. Wszystko to sprawiło, że dziś w pełni mogę cieszyć się przebywaniem w kuchni i dzieleniem się moimi osiągnięciami z innymi. Jestem szczęśliwą autorką książki, traktującą publikowanie na blogu jak pracę zawodową, dla której wstaję każdego ranka. Moja kuchnia to miejsce bezglutenowe i wegetariańskie oraz coraz częściej zupełnie bezmleczne. Serdecznie zapraszam!
Copyright © Natchniona.pl 2018. Wszystkie prawa zastrzeżone.
znam podobną sałatkę od Nigelli http://www.nigella.com/recipes/view/watermelon-feta-and-black-olive-salad-205
/mary
Ostatnio na poprawinach trafiła mi się taka sama, tylko zamiast bazylii i oliwek były drobno posiekane listki mięty, bardzo odświeżający smak
o! z miętą też super 😉
smakowicie wygląda 😉 za fetą nie przepadam ale zamienię na mozzarellę :).
ps. jeśli chodzi o dietę bezglutenową to ja mam problem z brakiem energii i na wyprawach górskich często zostaję bardzo bardzo w tyle , ale się nie poddaję
Jadłam ostatnio u przyjaciółki, też początkowo myślałam, że udziwniony wymysł ale było pycha! No a z butlą wina, gdzieś w ogrodzie to już pełnia szczęścia