To czego mi do szczęścia potrzeba to owoce z własnego ogrodu 😀
Uwielbiam wyjść z domu, zrobić kilka kroków i już szukać pośród krzaczków dorodnych, czerwonych malin.
Na razie nie mam ich zbyt wiele, dlatego też nie robię żadnych poważniejszych wypieków, które można nazwać „malinowymi”. Krzaczki jednak wyglądają obiecująco i lada dzień- mam nadzieję- zaroi się od pięknych owoców.
Dzisiaj proponuję bardzo prosty przepis – ptysie.
Ciasto na nie (tzw. parzone) wyszło mi wyśmienicie. Lepiej niż przy ostatnich eklerach. Myślę, że to dlatego, że nie przesadziłam z mąką i było dość luźne.
Naprawdę wręcz idealne. Wypełnienie to tylko (lub aż) ubita śmietana.
Do środka można powciskać maliny.
Taki nieskomplikowany deser na letnie popołudnie.
Bardzo polecam!
Ptysie:
Potrzebne składniki:
¨ Porcja ciasta parzonego (przepis we wpisie „Eklery Wery- krok po kroku”)
¨ 500 ml śmietanki 36%, cukier waniliowy- do smaku
¨ Maliny, cukier puder- opcjonalnie
¨ Papier do pieczenia
Sposób przygotowania:
Piekarnik nagrzej do temp. 200 stopni C. Jedną blachę z wyposażenia piekarnika wyłóż papierem do pieczenia. Szprycą z końcówką w kształcie gwiazdki wyciskaj na blachę koła i odstępie kilku centymetrów. (Moich ptysi wyszło pięć sztuk).
Piecz około 30 min. Po tym czasie wystudź i rozkrój poziomo na dwie części.
Ubij śmietankę. Pod koniec dodaj cukier waniliowy i ewentualnie wymieszaj z malinami.
Na dolnej części ciasta nakładaj szprycą krem. Przykryj górną. Możesz posypać cukrem pudrem.
Podawaj od razu.
Smacznego!
Tymi słowami zaczyna się książka mojej Mamy. Uważam, że doskonale pasują one również do mojej historii. Kiedy poszłam do szkoły, od rówieśników odróżniał mnie wyraźnie niższy wzrost i bardzo szczupła sylwetka.
Czytaj więcej
[instagram-feed]
Odkąd rozpoczęłam eksperymenty nad stworzeniem czegoś, co mogłabym jeść nie obawiając się glutenu, gotowanie i pieczenie stało się moją wielką pasją i pozytywną „obsesją”. Pomyślnie udało mi się przebrnąć przez wiele niepowodzeń. Moim udziałem był też niejeden mniejszy czy większy sukces. Wszystko to sprawiło, że dziś w pełni mogę cieszyć się przebywaniem w kuchni i dzieleniem się moimi osiągnięciami z innymi. Jestem szczęśliwą autorką książki, traktującą publikowanie na blogu jak pracę zawodową, dla której wstaję każdego ranka. Moja kuchnia to miejsce bezglutenowe i wegetariańskie oraz coraz częściej zupełnie bezmleczne. Serdecznie zapraszam!
Copyright © Natchniona.pl 2018. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Uwielbiam ptysie. Jak tylko wyposażę się w szprycę, to napewno wyprubuję ten przepis. ;D
Bez szprycy też możesz zrobić. Wtedy jednak nie będzie takiego uroczego efektu. Ale smak… 😉
Wera,
Ptysie w Twoim wykonaniu to wyjątkowe delicje.
Rewelacja!
Dziękuję!
Muszę przyznać, że były smaczne 😛
Czad
Ooo! Aż tak? 😀
Tak