Nie przypuszczałam, że prace nad książką będą tak zajmujące. Ten rok jest absolutnie szalony i pełen wyzwań. Przez pewien jeszcze czas blog nie powróci do dawnego trybu. Zapewniam jednak, że dawno nie gotowałam tak dużo, a przepisy, które znajdziecie w księgarniach będą naprawdę dopracowane.
Czas pędzi niewątpliwie bardzo szybko. Wydaje mi się, że wczoraj kończyłam gimnazjum, a jednak już w tę sobotę będziemy bawić się na studniówce. Maturalny zegar tyka, wskazując 109 dni!
Przy okazji pracy nad książką, postanowiłam odczarować tofu. Sama długo nie mogłam przekonać się do jego mdłego smaku, ale okazuje się, że wystarczy kilka sztuczek by uczynić z niego produkt niezwykle uniwersalny. W prostej marynacie, podsmażone na złoty kolor, doskonale nadaje się do makaronu z blanszowanymi warzywami. Warto wykorzystać też bulion, dzięki któremu ciekawszego smaku nabiera makaron.
Zostawiam Was z przepisem, a tymczasem wracam do pracy!
dla 2 osób
Makaron z tofu
składniki:
marynata
– 5 łyżek sosu sojowego
– 4 łyżki oleju
– 1 łyżka musztardy
– 200 g tofu
makaron
– 250 g makaronu ryżowego
– 1 brokuł podzielony na małe różyczki
– 2 marchewki pokrojone w słupki
– 3/4 szklanki zielonego groszku
– 1 l bulionu
– 2 łyżki sosu sojowego
– 1/2 łyżeczki pieprzy cayenne
wykonanie:
Sos, olej i musztardę wymieszaj na jednolitą marynatę. Tofu pokrój w kostkę, zalej płynem, wymieszaj i odstaw.
W garnku doprowadź wodę do wrzenia. Wrzuć warzywa i gotuj przez 5 minut. Odcedź.
Zagotuj bulion, dodaj makaron i ugotuj przez 4-5 minut. Odcedź.
Na patelni rozgrzej odrobinę oleju i podsmaż tofu na złoty kolor.
Dodaj warzywa, makaron. Mieszając dopraw sosem i pieprzem.
Smacznego!
Tymi słowami zaczyna się książka mojej Mamy. Uważam, że doskonale pasują one również do mojej historii. Kiedy poszłam do szkoły, od rówieśników odróżniał mnie wyraźnie niższy wzrost i bardzo szczupła sylwetka.
Czytaj więcej
[instagram-feed]
Odkąd rozpoczęłam eksperymenty nad stworzeniem czegoś, co mogłabym jeść nie obawiając się glutenu, gotowanie i pieczenie stało się moją wielką pasją i pozytywną „obsesją”. Pomyślnie udało mi się przebrnąć przez wiele niepowodzeń. Moim udziałem był też niejeden mniejszy czy większy sukces. Wszystko to sprawiło, że dziś w pełni mogę cieszyć się przebywaniem w kuchni i dzieleniem się moimi osiągnięciami z innymi. Jestem szczęśliwą autorką książki, traktującą publikowanie na blogu jak pracę zawodową, dla której wstaję każdego ranka. Moja kuchnia to miejsce bezglutenowe i wegetariańskie oraz coraz częściej zupełnie bezmleczne. Serdecznie zapraszam!
Copyright © Natchniona.pl 2018. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Ale się cieszę, że będzie książka.
Naprawdę już nie mogę się doczekać
Od dłuższego czasu zaglądam na tego bloga i już martwiłam się, że tak długo nic nowego się nie pojawiało, ale mnie uspokoiłaś. Robisz kawał dobrej roboty
Powodzenia z książką! Pewnie teraz masz piękny, szalony, studniówkowy wieczór.
Pozdrawiam.