Jeszcze niedawno czytałam za domem książkę smagając skórę promieniami słońca. Obok obowiązkowo spoczywała butelka wody albo herbata z kostkami lodu. Dzisiaj przechodzę dokładnie w tym samym miejscu z miseczką pełną malin albo z nowym towarem do kompostownika, a odkryte ramiona pokrywa gęsia skórka. Wakacje minęły jak jeden dzień, wydaje mi się, że wczoraj odbierałam świadectwo i jadłam z dziewczynami z klasy pożegnalną zupę. Można narzekać, że znowu nauka i (nie)ulubione, wczesne wstawanie. Ale ja lubię tą porę roku, czyste niebo i powietrze zwiastujące jesień. Z umiłowaniem patrzę na gigantyczne dynie piętrzące się na malutkim, lokalnym stoisku warzywno- ziołowym. Każda w innym kształcie. Wybieram pękatą a pani warzy ją na wadze z wysłużonymi odważnikami. Jedna, ogromna starcza na kilka dni. Na ciasteczka, zupę, curry albo koktajle.
Dwa sezony temu zaproponowałam placuszki z tartą dynią, które przypadły wam do gustu (tutaj). Dzisiaj polecam przygotować dyniowy mus, z którym usmażyłam stertę racuchów z płatkami owsianymi zamiast jajek. Kto lubi słodkie, cynamonowe klimaty nie będzie zawiedziony.
10- 12 sztuk
Racuszki z dynią
składniki:
– 1 szklanka musu z dyni*
– 2 łyżki gęstego jogurtu
– 3 łyżki płatków owsianych + ciepła woda
– 150 g mąki ryżowej
– 1 kopiata łyżka mąki ziemniaczanej
– 1 łyżeczka proszku do pieczenia
– 2-3 łyżki cukru
– 1 łyżeczka cynamonu
– 1 łyżka masła
wykonanie:
Płatki zalej ciepłą wodą i odstaw do napęcznienia (10 minut). Masło rozpuść. Wszystkie składniki wymieszaj ze sobą. Możesz zmiksować blenderem. Placuszki smaż na rozgrzanej patelni, bez tłuszczu, na złoty kolor.
Smacznego!
* dynię przekrój na pół, a następnie na mniejsze kawałki, ułóż na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i upiecz do miękkości w nagrzanym piekarniku. Przestudź, wydrąż miąższ i zmiksuj na jednolity mus.
Tymi słowami zaczyna się książka mojej Mamy. Uważam, że doskonale pasują one również do mojej historii. Kiedy poszłam do szkoły, od rówieśników odróżniał mnie wyraźnie niższy wzrost i bardzo szczupła sylwetka.
Czytaj więcej
[instagram-feed]
Odkąd rozpoczęłam eksperymenty nad stworzeniem czegoś, co mogłabym jeść nie obawiając się glutenu, gotowanie i pieczenie stało się moją wielką pasją i pozytywną „obsesją”. Pomyślnie udało mi się przebrnąć przez wiele niepowodzeń. Moim udziałem był też niejeden mniejszy czy większy sukces. Wszystko to sprawiło, że dziś w pełni mogę cieszyć się przebywaniem w kuchni i dzieleniem się moimi osiągnięciami z innymi. Jestem szczęśliwą autorką książki, traktującą publikowanie na blogu jak pracę zawodową, dla której wstaję każdego ranka. Moja kuchnia to miejsce bezglutenowe i wegetariańskie oraz coraz częściej zupełnie bezmleczne. Serdecznie zapraszam!
Copyright © Natchniona.pl 2018. Wszystkie prawa zastrzeżone.